Trochę przesadziłam;) Na początku był chaos, z którego według chińskich mitów uformowało się nielichych rozmiarów jajo, a zeń wyłonił się niejaki Pangu.
Był ci z niego chłop na schwał - z pomocą ogromniastego topora oddzielił czystą, jasną część chaosu (Yang) od mętnej i ciemnej (Yin), dając początek niebu i ziemi. Po czym przez, bagatela, 18 tysięcy lat uwijał się jak w ukropie, żeby nie dopuścić do ich ponownego połączenia. Kiedy uznał, że zrealizował dziejową misję, umarł z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, a jego ciało uległo niezwykle pożytecznej metamorfozie:
oddech stał się wiatrem i obłokami,
głos - gromem,
prawe oko - księżycem, a lewe - słońcem,
cztery kończyny - czterema stronami świata,
pięć części ciała - pięcioma świętymi górami,
krew - rzekami,
żyły i tętnice - drogami,
ciało - ziemią uprawną,
włosy na ciele - trawą i drzewami,
czupryna i wąsy - gwiazdozbiorami,
zęby i kości - złotem i kamieniami,
szpik kostny - perłami i nefrytem,
pot - deszczem i rosą.
Uff, aż się zasapałam... No dobrze, powiecie, a skąd się wzięli ludzie? Nie było ich w tej wyliczance!
Ba, bo i chwalić się nie ma czym - ponoć w ludzi przekształciły się pasożyty, żyjące na ciele Pangu...
Nie podoba się wam taka wersja wydarzeń? Nie czujecie się komfortowo w roli dalekiego potomka wszy, pchły czy innego świerzbowca? Na szczęście Chińczycy mieli ten sam problem, więc powstała alternatywna koncepcja:)
Znacie tę parę?
Był ci z niego chłop na schwał - z pomocą ogromniastego topora oddzielił czystą, jasną część chaosu (Yang) od mętnej i ciemnej (Yin), dając początek niebu i ziemi. Po czym przez, bagatela, 18 tysięcy lat uwijał się jak w ukropie, żeby nie dopuścić do ich ponownego połączenia. Kiedy uznał, że zrealizował dziejową misję, umarł z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, a jego ciało uległo niezwykle pożytecznej metamorfozie:
oddech stał się wiatrem i obłokami,
głos - gromem,
prawe oko - księżycem, a lewe - słońcem,
cztery kończyny - czterema stronami świata,
pięć części ciała - pięcioma świętymi górami,
krew - rzekami,
żyły i tętnice - drogami,
ciało - ziemią uprawną,
włosy na ciele - trawą i drzewami,
czupryna i wąsy - gwiazdozbiorami,
zęby i kości - złotem i kamieniami,
szpik kostny - perłami i nefrytem,
pot - deszczem i rosą.
Uff, aż się zasapałam... No dobrze, powiecie, a skąd się wzięli ludzie? Nie było ich w tej wyliczance!
Ba, bo i chwalić się nie ma czym - ponoć w ludzi przekształciły się pasożyty, żyjące na ciele Pangu...
Nie podoba się wam taka wersja wydarzeń? Nie czujecie się komfortowo w roli dalekiego potomka wszy, pchły czy innego świerzbowca? Na szczęście Chińczycy mieli ten sam problem, więc powstała alternatywna koncepcja:)
Znacie tę parę?
To bogini Nüwa i jej brat-małżonek, Fuxi. Kiedy za przyczyną Pangu powstała ziemia, Nüwa uznała, że świat to za mało. Oprócz kwiatuszków, grzybków, rybek, ptaszków i pszczółek przydałyby się jakieś istoty w miarę rozumne. Jako oszczędna niewiasta, wykorzystała tani, powszechnie dostępny surowiec - glinę. Ulepiła z niej (na swoje podobieństwo)... już się domyślacie, co? Oczywiście - LALECZKĘ!
Laleczka postawiona na ziemi od razu zaczęła niecierpliwie przebierać maleńkimi nóżkami, którymi roztropna bogini zastąpiła niepraktyczny wężowy ogon. Zadowolona z prototypu Nüwa z zapałem kontynuowała pracę. Kiedy od żmudnego lepienia ścierpły jej palce, przeszła na produkcję seryjną - zanurzała sznurek w dzbanie z gliną, wyciągała i potrząsała, rozpryskując dokoła niekształtne miękkie grudki. Chińczycy wierzą, że od własnoręcznie ulepionych przez boginię "limitek" pochodzą szlachetnie urodzeni i bogaci, a pozostałe laleczki to przodkowie biedaków.
W końcu Nüwa doszła do wniosku, że ludzie powinni sobie radzić sami, więc nauczyła ich pewnej bardzo przyjemnej czynności, zapewniającej utrzymanie populacji na mniej więcej stałym poziomie. Trzeba przyznać, że w Chinach jej nauki trafiły na wyjątkowo podatny grunt;)
Tak sobie teraz pomyślałam... Czy zastanawialiście się czasem, co robią wasze lalki, kiedy już smacznie śpicie?
Nie wiem, co będzie robił mój lalek, ale wolałabym, żeby moje konie jak skończą już biegać po całym domu, ustawiały się na półkach, (tam gdzie powinny stać), a nie tam, gdzie ja je zostawiłam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco bratnią duszę. Żółw się Rusza! ;)