niedziela, 30 czerwca 2013

Isulowa sesja koszulowa

Wspominałam ostatnio, że coś uszyłam, zadziwiając tym samą siebie, bo szyć nie umiem ani nie lubię. Cóż, czego się nie robi z miłości do Bijou...
Nie wspominałam jednak, że inspiracją do cosia była wieczorynka z czasów PRL-u, NRD i Czechosłowacji - filmowa adaptacja "Bajek z mchu i paproci" Václava Čtvrtka z ilustracjami Zdenka Smetany. 
Mam nadzieję, że słyszeliście o Żwirku i Muchomorku? Tak, to ci dwaj faceci w bieliźnie, którzy pudrovali jahody, vařili šípkový čaj, seděli na vajíčkách, šili kalhoty i robili mnóstwo innych dziwnych rzeczy. 

 
Źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/ru/1/12/Křemílek_a_Vochomůrka.jpg

Żwirek i Muchomorek šili kalhoty, a jsem ušila cudnou noční košili s čepicí ve viktoriánském duchu dla chochlika. Wykorzystałam do tego poszewkę na poduszkę pamiętającą czasy, gdy płótno zawierało sto procent bawełny w bawełnie, a po nakrochmaleniu było sztywne jak... No, było sztywne, krótko mówiąc. Z rozpędu dodałam bawełnianą koronkę, ale nie sądzę, żeby Klejnotowi to przeszkadzało - w porównaniu z jego outfitem całość ma i tak ascetyczny charakter.







piątek, 28 czerwca 2013

Wyjątkowo nielalkowo

UFF... Właśnie odesłałam ostatni plik i usiłuję oczyścić umysł z dziesiątków zagadkowo brzmiących pojęć w rodzaju: analiza PEST, ekstrapolacja trendów, struktura macierzowa czy totalne zarządzanie jakością. (W tym miejscu chciałabym złożyć wyrazy głębokiego współczucia studentom zarządzania.)

W ramach detoksykacji weekend zamierzam poświęcić moim zaniedbanym koreańskim przystojniakom. Prawdę mówiąc, nie zawadziłoby też z lekka odświeżyć równie zaniedbane mieszkanie, na początek choćby zdmuchnąć kurz z powierzchni płaskich.
A skoro o zaniedbaniach mowa, to powinnam wreszcie uporządkować "literacką" twórczość własną, która od jakiegoś czasu leży (i kwiczy) na innym blogu. Obawiam się, że działalność na kolejnym froncie doprowadzi mnie w końcu do rozdwojenia jaźni, więc rozważam dodanie tu kolejnej szufladki, tym razem z płodami mego błyskotliwego intelektu. Hm, może lepiej porozważam to sobie nazajutrz, w pełni władz umysłowych...

Na zakończenie tak pięknie spędzonego dnia utwór z dedykacją dla słodziaka, który sprawił, że moje serce się zatrzymało, moje serce zamarło!

piątek, 21 czerwca 2013

Podczas skwaru lalki się nudzą

Jak w tytule. Od dwóch tygodni cierpię na chroniczny brak czasu i wciąż muszę odkładać na później wszelkie przyjemności. Czytam i poprawiam płody cudzego intelektu, co w temperaturze bliskiej 40°C nie jest zadaniem łatwym, lekkim ani przyjemnym. Do tego jako niskociśnieniowiec czuję się chwilami równie pełna życia jak zombie. Tymczasem w lalczynym pudełku czeka na obfotografowanie strój dla Bijou - zaprojektowany przeze mnie i uszyty własnymi ręcami (mnie samej trudno w to uwierzyć). 
W przerwie na kawę (mrożoną) zrobiłam porządek w skrzynce mailowej i przy okazji znalazłam mebelki, które mogą posłużyć lalkom, choć ich prawowitym właścicielem jest miś Endo. Miś występuje w dwóch rozmiarach: duży (30 cm) i mały (23 cm), natomiast mebelki w jednym i z powodu upału, późnej pory tudzież zmęczenia materiału nie zamierzam dociekać, do którego z nich dopasowano mebelki. Zostawiam to czytelnikom.
Poniżej w celach poglądowych wrzuciłam kilka zdjęć promocyjnych, pochodzących ze strony Endo.pl

 Stolik - 9 cm x 21 cm x 9 cm

 Krzesło - 20 cm x 28 cm x 24 cm

 
Łóżko - 20 cm x 31 cm x 9 cm

Piętrowe łóżko - długość 28,5 cm, szerokość 17,5 cm, wysokość 31 cm

Fotel bujany - 12 cm x 14 cm x 9 cm

Książeczka - 7 cm x 7 cm

 Pościel - 40 cm x 34 cm
 

I na koniec misiowe ubranka. Każdy z moich lalków mógłby się nimi owinąć kilka razy, ale nie mogłam ich nie pokazać - są takie słodkie...

sobota, 8 czerwca 2013

W czasie deszczu dzieci się nudzą

Nie tylko dzieci. Ja też. Co prawda w domu zawsze znajdzie się coś do zrobienia, ale uznałam, że piątkowe popołudnie to już część weekendu i zajmować się tak siermiężnymi czynnościami po prostu nie wypada. Najlepiej poświęcić się wyrafinowanym rozrywkom.
Szczytem wyrafinowania okazał się przegląd lalczynego pudła, zakończony smętną konstatacją, że w rzeczonym pudle od dawien dawna nic nie przybyło. Dzięki temu zyskałam pretekst do odpalenia magicznej skrzynki i wirtualnego rajdu po sklepach. Zakończyłam go w miejscu zwanym, nomen omen, Stop z nudą, oferującym towary z Hongkongu za naszą rodzimą walutę.
Jako altruistka postanowiłam podzielić się z wami dokonanymi tam odkryciami, więc uprzedzam, że wszystkie zdjęcia w tym poście pochodzą ze strony internetowej sklepu http://stopznuda.pl/ i zostały użyte w celach poglądowych.
1. Aparat fotograficzny odpowiedni dla Pullipowatych i zbliżonych wzrostem (5cm x 3 cm x 1,5 cm)
- nabyłam jeden i mam nadzieję, że nie trafi się chłopakom różowy. (Kolor jest wybierany losowo. Jak ja to lubię...)


2. Inny, bardziej wypasiony model aparatu z wymiennymi obiektywami (4,5cm x 4cm x 2cm):



3. Landrynkowy telewizorek dla Little Pullip, Little Dal tudzież małych Paskud (3,6cm x 2,7cm x 2cm):


 4. Ciekawe zestawy dla miłośników dioramy - na zdjęciach poniżej pub (wymiary z opakowaniem: 19cm x 21cm x 8 cm).





Oprócz baru mamy do wyboru jadalnię, sklep dla księżniczki, pokój dla dziecka, buduar panny młodej i takie oto przytulne pomieszczenie o bliżej niesprecyzowanym przeznaczeniu:


5. Komplet mebli - wielkości nie podano, ale coś mi mówi, że są przeznaczone dla istotek rozmiarów Sylwanian Families:


6. Miniaturowa piłka "do nogi":



7. I na zakończenie gadżet nader przydatny podczas meetów - czarna maska ochronna, zapewniająca uczestnikom zachowanie anonimowości: