Dzisiejszy post wykluł się pod wpływem tego wpisu: http://wezcoswymysl.blogspot.com/2013/10/samorzad-mojego-zacnego-instytutu.html.
Z tzw. nauczycielami akademickimi miałam do czynienia dość często, więc nie powiem, żebym była zaskoczona, jednak niesmak pozostał i nie dawał mi spokoju. Naukowca powinny cechować dociekliwość i dokładność, tymczasem już pisownia potocznego określenia lalek świadczy o tym, że pani nie interesowała geneza tej nazwy. Nie pofatygowała się nawet wpisać ją w wyszukiwarkę, bo zorientowałaby się, że z połączenia doll i figure żadna miarą nie może powstać dolphie. (A może by się i nie zorientowała?)
BJD to nawet nie temat rzeka - to temat ocean i nie oczekiwałabym, że ktoś zdoła go zamknąć w ramach jednego wykładu, nie mówiąc już o jednym z punktów takiego wystąpienia. Można było jednak odrobinę przybliżyć tę ciekawą i piękną dziedzinę twórczości bez przekłamań i ośmieszania kolekcjonerów. Gdyby się tylko chciało chcieć...
Uff... Spuściłam trochę pary. Mam nadzieję, że nie doszliście do wniosku, że nadymam się i pozuję na wielkiego speca od BJD, bo udało mi się przygarnąć AŻ jedną lalkę. Nie, nadal jestem nowicjuszką, która powolutku się uczy, a rzecz cała nie dotyczy tylko BJD. Miałam przyjemność poznać (wirtualnie i osobiście) kolekcjonerów, których wiedza powala na kolana, przy czym najmocniej można je sobie obtłuc w kontaktach ze zbieraczami produktów Mattela;) I choć nie są naukowcami, to na forach i blogach nie piszą bzdur, a jeśli czegoś nie są pewni - pytają.
Z tzw. nauczycielami akademickimi miałam do czynienia dość często, więc nie powiem, żebym była zaskoczona, jednak niesmak pozostał i nie dawał mi spokoju. Naukowca powinny cechować dociekliwość i dokładność, tymczasem już pisownia potocznego określenia lalek świadczy o tym, że pani nie interesowała geneza tej nazwy. Nie pofatygowała się nawet wpisać ją w wyszukiwarkę, bo zorientowałaby się, że z połączenia doll i figure żadna miarą nie może powstać dolphie. (A może by się i nie zorientowała?)
BJD to nawet nie temat rzeka - to temat ocean i nie oczekiwałabym, że ktoś zdoła go zamknąć w ramach jednego wykładu, nie mówiąc już o jednym z punktów takiego wystąpienia. Można było jednak odrobinę przybliżyć tę ciekawą i piękną dziedzinę twórczości bez przekłamań i ośmieszania kolekcjonerów. Gdyby się tylko chciało chcieć...
Uff... Spuściłam trochę pary. Mam nadzieję, że nie doszliście do wniosku, że nadymam się i pozuję na wielkiego speca od BJD, bo udało mi się przygarnąć AŻ jedną lalkę. Nie, nadal jestem nowicjuszką, która powolutku się uczy, a rzecz cała nie dotyczy tylko BJD. Miałam przyjemność poznać (wirtualnie i osobiście) kolekcjonerów, których wiedza powala na kolana, przy czym najmocniej można je sobie obtłuc w kontaktach ze zbieraczami produktów Mattela;) I choć nie są naukowcami, to na forach i blogach nie piszą bzdur, a jeśli czegoś nie są pewni - pytają.
Aby nie poprzestać na marudzeniu, postanowiłam kilka najbliższych wpisów poświęcić na uporządkowanie tego, czego już udało mi się dowiedzieć na temat BJD - z myślą o tych, którzy znają je tylko z opowieści dziwnej treści takich pań magister i kiwają z politowaniem głowami nad dziwactwami ich posiadaczy. Podobno kropla drąży skałę...
W najbliższym poście będzie mowa o tym, co łączy dollfie a Katowicami.
Na okrasę - niesamowicie rzęsisty Lothar:)
...prawda jest taka, że jak się człowiek na czymś się nie zna, to się w ogóle nie powinien odzywać!... ale jak widać niektórzy o tym zapominają i potem wychodzą takie kwiatki...
OdpowiedzUsuń...a Lothar jak zwykle piękny jak... laleczka :D a rzęsy prawie tak długie jak moje hahaha ;D
"Prawie" robi różnicę;)
Usuń