We wrześniu moje zawodowe życie z reguły przyśpiesza, a doba gwałtownie się kurczy. Niestety, dotyczyło to również tej niedzieli, w którą odbywało się spotkanie lalkomaniaków, dlatego
znajdziecie tu tylko kilka chaotycznych impresji i parę tzw. fotografii. (Kiedy dojrzewam do kupna nowego aparatu, nieodmiennie okazuje się, że COŚ plastikowego znów zżarło pieniążki ze skarbonki.)
Niekwestionowaną gwiazdą spotkania była autentyczna, siedmiocalowa Bild Lilli, wypatrzona pewnego grudniowego popołudnia przez Starego Zgreda w antykwariacie, gdzie służyła jako podpórka do kwiatów.
Gdybyż antykwariusz wiedział, że w doniczce tkwi jedna ze 130 000 laleczek, których cena sięga kilku tysięcy euro...
Warto przypomnieć, że Lilli pojawiła się w czerwcu 1952 r. jako bohaterka serii komiksów niemieckiego karykaturzysty Reinharda Beuthiena. Komiks zamówiła redakcja hamburskiej gazety Bild Zeitung, początkowo tylko po to, aby zapełnić puste miejsce w pierwszym numerze. Jednak zgrabna, seksowna blondynka, bliska kanonowi kobiecej urody reprezentowanemu przez Marilyn Monroe i Brigitte Bardot, z mety zawojowała czytelników i towarzyszyła kolejnym numerom czasopisma do stycznia 1961 r.
Źródło: http://www.fondationtanagra.com/fr/article/bild-lilli-et-les-reines-de-lespace-intersideral/page/les-catalogues-de-lilli
znajdziecie tu tylko kilka chaotycznych impresji i parę tzw. fotografii. (Kiedy dojrzewam do kupna nowego aparatu, nieodmiennie okazuje się, że COŚ plastikowego znów zżarło pieniążki ze skarbonki.)
Niekwestionowaną gwiazdą spotkania była autentyczna, siedmiocalowa Bild Lilli, wypatrzona pewnego grudniowego popołudnia przez Starego Zgreda w antykwariacie, gdzie służyła jako podpórka do kwiatów.
Gdybyż antykwariusz wiedział, że w doniczce tkwi jedna ze 130 000 laleczek, których cena sięga kilku tysięcy euro...
Warto przypomnieć, że Lilli pojawiła się w czerwcu 1952 r. jako bohaterka serii komiksów niemieckiego karykaturzysty Reinharda Beuthiena. Komiks zamówiła redakcja hamburskiej gazety Bild Zeitung, początkowo tylko po to, aby zapełnić puste miejsce w pierwszym numerze. Jednak zgrabna, seksowna blondynka, bliska kanonowi kobiecej urody reprezentowanemu przez Marilyn Monroe i Brigitte Bardot, z mety zawojowała czytelników i towarzyszyła kolejnym numerom czasopisma do stycznia 1961 r.
Źródło: http://www.fondationtanagra.com/fr/article/bild-lilli-et-les-reines-de-lespace-intersideral/page/les-catalogues-de-lilli
Wobec ogromnej popularności komiksowej postaci w 1953 r. postanowiono wprowadzić do sprzedaży wzorowaną na niej lalkę. Zaprojektował ją Max Weissbrodt z fabryki zabawek O&M Hausser w Neustadt/Coburg, a na niemiecki rynek trafiła w sierpniu 1955 r. Produkowano ją do 1964 r., kiedy to prawa do lalki wykupiła firma Mattel.
Bild Lilli występowała w dwóch rozmiarach - 7"(19cm) i 11,5"(29,5cm). Najczęściej była blondynką, jak jej pierwowzór, ale zdarzały się laleczki o innym kolorze moherowych włosków (brunetki i rude). Ciało było odlane z twardego plastiku, a tułów i kończyny łączyła guma. Budowa lalki wyróżniała się wówczas nowatorskimi rozwiązaniami:
- głowę odlewano oddzielnie i nasadzano na szyję (nie tworzyły całości),
- w pozycji siedzącej lalka nie rozstawiała nóg pod kątem,
- włosy mocowano do specjalnego skalpu, który przykręcano do głowy przy pomocy ukrytej śrubki (nie były wszyte w skalp, więc końskiego ogona nie dało się rozpuścić).
Lilli sprzedawano z zabawnym dodatkiem w postaci miniaturowego egzemplarza Bild Zeitung, zapakowaną w przeźroczystą plastikową tubę. Nabywcami przez dłuższy czas byli wyłącznie dorośli, przy czym nierzadko kupowali ją sobie mężczyźni.
Problemu z rozpuszczeniem włosów nie miał za to inny zestringowany osobnik, który czynił to w iście narcystyczny sposób, zerkając przy tym zalotnie na rudowłosego przedstawiciela swego gatunku.
Nawet zimnokrwisty Cyryl nie oparł się tej taktyce i za chwilę siedzieli obaj ramię w ramię...
... i łydka w łydkę (zaiste, trudno orzec, czyja zgrabniejsza...)
A potem, z poduszczenia Zgreda i za przyzwoleniem Borze, sytuacja rozwinęła się w sposób, o którym usta milczą, choć dusza śpiewa (jeśli kogoś ciekawość zżera, zapraszam tutaj.)
Mój debiutujący w towarzystwie Lothar pozazdrościł Safirowi powłóczystego spojrzenia i kategorycznie zażądał rzęs. Zważywszy, że mieliśmy do dyspozycji tylko rzęsy w rozmiarze ludzkim, wolałam zwrócić się o pomoc do fachowca.
Zręczne palce Borze uporały się z tym zadaniem w sposób dla mnie magiczny (i dość makabryczny), a bezcennych wskazówek natury estetycznej udzielał nasz arbiter elagantiarum, VMarcin.
Przy okazji niebywałej długości i gęstości rzęsy dostały się też pewnej panience (wena twórcza Just udzieliła się Dollbby'emu).
... a Lothar, teraz ładniejszy niż dollfowa norma przewiduje, flirtował z niezwykle seksowną
Jewel Girl Tereską. (Zwróćcie uwagę na jej strój - Borze uszyła to cudo ot, tak, od niechcenia i na poczekaniu.)
A ja w tym czasie usiłowałam uwiecznić wspaniałą Hope Diamond Barbie, zaprojektowaną przez Roberta Besta, twórcę kolekcji Mad Men. (Szkoda tylko, że z uporem maniaka fotografowałam ją pod światło).
Wdzięczne kloniki odprawiły obrzędy ku czci Demona Hello Kitty...
Jewel Girl Tereską. (Zwróćcie uwagę na jej strój - Borze uszyła to cudo ot, tak, od niechcenia i na poczekaniu.)
A ja w tym czasie usiłowałam uwiecznić wspaniałą Hope Diamond Barbie, zaprojektowaną przez Roberta Besta, twórcę kolekcji Mad Men. (Szkoda tylko, że z uporem maniaka fotografowałam ją pod światło).
Lalka nosi na szyi replikę najsłynniejszego błękitnego diamentu świata - 45,52 karatowego Hope Diamond, przechowywanego obecnie w Smithsonian National Museum of Natural History.
Źródło: http://mineralsciences.si.edu/hope.htm
Na zdjęciu promocyjnym z http://www.barbiecollector.com/shop/doll/hope-diamond-barbie-doll-w7818 możecie naocznie się o tym przekonać:
A najwięcej informacji znajdziecie na stronie Kate - szczęśliwej właścicielki Rudowłosej.
Na zdjęciu promocyjnym z http://www.barbiecollector.com/shop/doll/hope-diamond-barbie-doll-w7818 możecie naocznie się o tym przekonać:
A najwięcej informacji znajdziecie na stronie Kate - szczęśliwej właścicielki Rudowłosej.
Nigdy nie zgłębiałam się w historię Bild Lilli, poza paroma szczegółami - fajnie, że o tym napisałaś :)
OdpowiedzUsuńA Cyryl i Safir to już zupełnie inna historia... Teraz w centrum uwagi był Lothar i jego rzęsy :)
Ja się wgłębiłam, bo musiałam dojść do tego, skąd u najstarszych Barbie to szczególne, ukośne spojrzenie.
UsuńLothar bezsprzecznie jest posiadaczem najpiękniejszych lalkowych oczu :) Ja już wiem, że w przyszłości niejeden zboczeniec się w nim na bank zakocha i będzie próbował ściagnąc biadaka na manowce :P
OdpowiedzUsuńA ja nawet się domyślam, czyj będzie ten zboczeniec:P
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przypadkiem nie zaczynam przeginać. Jesli się Hansel dobierze do Lothara, to chyba będzie bardzo mocno karalne. Sama nie wierzę co za paskudne sesje zdjęciowe mi sie marzą, z uczestnictwem nieletnich BJD-ków ...
OdpowiedzUsuńZobaczysz, pozbawią nas w końcu prawa do opieki nad dollfami:P
Usuńojejku, borze naprawdę uszyła to cudo na poczekaniu? : O
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące sprawozdanie a ileż wiadomości dodatkowych :) a Lothar jest absolutnie cudowny, z rzęsami wygląda po prostu świetnie :)
OdpowiedzUsuńI doskonale o tym wie, mały megaloman;)
UsuńJestem totalnie zakochana w tych strojach. Nieziemskie.
OdpowiedzUsuńhttp://dyferencjacja.blogspot.com/