Japoński Pigmalion - tak ochrzcił go w 1984 r. Polichinelle, francuski magazyn poświęcony lalkom.
Przyszedł na świat 12 lipca 1944 r. w Tokio. Można rzec, że został dziedzicznie obciążony artystyczną duszą - jego ojciec, Kobayashi Kanejiro, był skrzypkiem, a matka,Tsutayo - tancerką.
Rodzice nazwali go Kanemitsu. Później przybrał nazwisko Yotsuya, od nazwy dzielnicy, w której wówczas mieszkał, a prawdziwe imię zastąpił przezwiskiem Simon, nadanym mu przez przyjaciół w związku z uwielbieniem dla czarnoskórej wokalistki jazzowej, Niny Simone. (Nb. był to jej pseudonim artystyczny, hołd dla francuskiej aktorki Simon Signoret). Ulubioną piosenką naszego bohatera był utwór Ne me quitte pas.
Wspomina, że w wieku dziesięciu lat wykonał imitację maski, którą zobaczył w filmie Fuefuki doji, nieco później powstały proste lalki - z masy papierowej oraz szmaciane. Jak twierdzi, zrobił pierwsze lalki, zanim zadał sobie pytanie, czemu je kocha.
Jako nastolatek często odwiedzał wystawy lalek i pochłaniał wszystkie książki na ich temat. Uczył się od wybitnych lalkarzy, próbując zdecydować, w jakim kierunku rozwijać własną twórczość. Imał się dorywczych prac, śpiewał i tańczył rockabilly.
Muzyczne zamiłowania zawiodły go do klubów jazzowych w okręgu Shinjuku, gdzie zetknął się z przedstawicielami bohemy - poznał m.in. malarza Kuniyoshi Kaneko i projektanta mody Junko Koshino. Jak widać, Muzy uwzięły się na niego...
W 1962 r. praca Simona pt. Hope trafiła na Contemporary Doll Art Exhibition zorganizowaną przez japoński dziennik The Asahi Shinbun.
Oto kilka jego dzieł z tego okresu (wszystkie zdjęcia użyte w celach poglądowych pochodzą ze strony http://www.simon-yotsuya.net):
Rok 1965 okazał się dla 21-letniego Simona przełomowy - w czasopiśmie Shinfujin przeczytał artykuł Tatsuhiko Shibusawy, tłumacza literatury francuskiej i wielbiciela surrealizmu. Z tekstu dowiedział się o istnieniu tego kierunku i o lalkach Hansa Bellmera. Zachwyciła go ich mroczna ekspresja i możliwości artykulacyjne, jakie stwarzały ruchome stawy. Jego własne prace wydawały się przy nich statyczne, były w jego odczuciu słabą imitacją rzeźby. Co ciekawe, dopiero wtedy zwrócił uwagę na ruchome lalki używane w tradycyjnym japońskim teatrze bunraku...
Wkrótce po odkryciu dzieł Bellmera Yotsuya wystąpił jako aktor w przedstawieniu Long John Silver: Shinjuku Lovers-Crazed in the Night, wystawianym przez Situation Theater (Jokyo Gekijo). Miał to być jednorazowy epizod, jednak przerodził się w stałą współpracę z tą awangardową grupą teatralną. Mówi, że aktorstwo i budowa lalek to zupełnie odmienne rodzaje działalności, które nie wpływają na siebie wzajemnie, ale jako członek Situation Theater miał okazję poznać wybitnych fotografów - Eikoh Hosoe i Kishina Shinoyamę. W przyszłości efektem tej znajomości miały się stać ich głośne prace:
- cykl fotografii The Prelude of Yotsuya Simon (Eikoh Hosoe, 1971 r.)
- album Pygmalionisme (Kishin Shinoyama, 1985 r.)
Pierwsza indywidualna wystawa lalek Simona pt. Eve of Future and Past odbyła się w Aoki Gallery w Ginza w 1973 r., a już cztery lata później 34-letni artysta otworzył w Tokio własną szkołę, Ecole de Simon, która do dziś kształci jego następców.
Lalka autorstwa Japońskiego Pigmaliona kosztuje od 5 do 10 mln jenów, przy czym Yotsuya sprzedaje rocznie tylko jedną, gdyż praca nad nią zajmuje cały rok.
W 2010 r. mieszkańcy Śląska mieli okazję obejrzeć lalki Simona i jego uczniów na wystawie Simon Yotsuya i przyjaciele, czyli Bellmer w Japonii, którą zorganizowała Ars Cameralis Silesiae Superioris. Prezentowano je w Muzeum Śląskim w Katowicach oraz w CSW Kronika w Bytomiu.
A teraz pora na lalki!
Przyszedł na świat 12 lipca 1944 r. w Tokio. Można rzec, że został dziedzicznie obciążony artystyczną duszą - jego ojciec, Kobayashi Kanejiro, był skrzypkiem, a matka,Tsutayo - tancerką.
Rodzice nazwali go Kanemitsu. Później przybrał nazwisko Yotsuya, od nazwy dzielnicy, w której wówczas mieszkał, a prawdziwe imię zastąpił przezwiskiem Simon, nadanym mu przez przyjaciół w związku z uwielbieniem dla czarnoskórej wokalistki jazzowej, Niny Simone. (Nb. był to jej pseudonim artystyczny, hołd dla francuskiej aktorki Simon Signoret). Ulubioną piosenką naszego bohatera był utwór Ne me quitte pas.
Wspomina, że w wieku dziesięciu lat wykonał imitację maski, którą zobaczył w filmie Fuefuki doji, nieco później powstały proste lalki - z masy papierowej oraz szmaciane. Jak twierdzi, zrobił pierwsze lalki, zanim zadał sobie pytanie, czemu je kocha.
Jako nastolatek często odwiedzał wystawy lalek i pochłaniał wszystkie książki na ich temat. Uczył się od wybitnych lalkarzy, próbując zdecydować, w jakim kierunku rozwijać własną twórczość. Imał się dorywczych prac, śpiewał i tańczył rockabilly.
Muzyczne zamiłowania zawiodły go do klubów jazzowych w okręgu Shinjuku, gdzie zetknął się z przedstawicielami bohemy - poznał m.in. malarza Kuniyoshi Kaneko i projektanta mody Junko Koshino. Jak widać, Muzy uwzięły się na niego...
W 1962 r. praca Simona pt. Hope trafiła na Contemporary Doll Art Exhibition zorganizowaną przez japoński dziennik The Asahi Shinbun.
Oto kilka jego dzieł z tego okresu (wszystkie zdjęcia użyte w celach poglądowych pochodzą ze strony http://www.simon-yotsuya.net):
Rok 1965 okazał się dla 21-letniego Simona przełomowy - w czasopiśmie Shinfujin przeczytał artykuł Tatsuhiko Shibusawy, tłumacza literatury francuskiej i wielbiciela surrealizmu. Z tekstu dowiedział się o istnieniu tego kierunku i o lalkach Hansa Bellmera. Zachwyciła go ich mroczna ekspresja i możliwości artykulacyjne, jakie stwarzały ruchome stawy. Jego własne prace wydawały się przy nich statyczne, były w jego odczuciu słabą imitacją rzeźby. Co ciekawe, dopiero wtedy zwrócił uwagę na ruchome lalki używane w tradycyjnym japońskim teatrze bunraku...
Źródło: http://ynt.yafjp.org
Wkrótce po odkryciu dzieł Bellmera Yotsuya wystąpił jako aktor w przedstawieniu Long John Silver: Shinjuku Lovers-Crazed in the Night, wystawianym przez Situation Theater (Jokyo Gekijo). Miał to być jednorazowy epizod, jednak przerodził się w stałą współpracę z tą awangardową grupą teatralną. Mówi, że aktorstwo i budowa lalek to zupełnie odmienne rodzaje działalności, które nie wpływają na siebie wzajemnie, ale jako członek Situation Theater miał okazję poznać wybitnych fotografów - Eikoh Hosoe i Kishina Shinoyamę. W przyszłości efektem tej znajomości miały się stać ich głośne prace:
- cykl fotografii The Prelude of Yotsuya Simon (Eikoh Hosoe, 1971 r.)
- album Pygmalionisme (Kishin Shinoyama, 1985 r.)
Pierwsza indywidualna wystawa lalek Simona pt. Eve of Future and Past odbyła się w Aoki Gallery w Ginza w 1973 r., a już cztery lata później 34-letni artysta otworzył w Tokio własną szkołę, Ecole de Simon, która do dziś kształci jego następców.
Lalka autorstwa Japońskiego Pigmaliona kosztuje od 5 do 10 mln jenów, przy czym Yotsuya sprzedaje rocznie tylko jedną, gdyż praca nad nią zajmuje cały rok.
W 2010 r. mieszkańcy Śląska mieli okazję obejrzeć lalki Simona i jego uczniów na wystawie Simon Yotsuya i przyjaciele, czyli Bellmer w Japonii, którą zorganizowała Ars Cameralis Silesiae Superioris. Prezentowano je w Muzeum Śląskim w Katowicach oraz w CSW Kronika w Bytomiu.
A teraz pora na lalki!
German Boy
Indiscreet Doll
Anatomical Boy
Mechanical Boy 2
Mechanical Girl 1
Portrait de petite fille
Velvet Boy
Man 1
Pygmalionisme, Narcissisme
Angel
Lalki są współczesne, prawda? A sprawiają wrażenie bardzo starych.
OdpowiedzUsuńSadzę, że to kwestia materiałów, z jakich je wykonano (papier, drewno, metal) - współczesne lalki kojarzą nam się z tworzywami sztucznymi. Nie bez znaczenia są też staroświeckie elementy ubioru.
UsuńMechanical boy jest przewspaniały! I pozostałe lalki! Achhh, pożądam więcej Twoich wpisów o artystach związanych ze światem lalek!
OdpowiedzUsuńNa pewno będą, bo mnie to wciągnęło. Poza tym przynajmniej w ten sposób mogę się realizować, dopóki nie zbiorę kochanych pieniążków na następnego chłopaka;)
UsuńDorzuciłam właśnie link do filmu z polskiej wystawy - można się dokładniej przyjrzeć lalkom:)
OdpowiedzUsuńCudowne lalki! Nie wiedziałem nawet o ich istnieniu. Wow!
OdpowiedzUsuńJa też niedawno dowiedziałam się o ich istnieniu. Świat lalek już taki jest - wciąż odkrywamy w nim coś nowego...
UsuńA przy okazji - gratuluję świetnych stylizacji:)
Miałam okazję podziwiać niektóre z tych lalek jakieś 10 lat temu podczas wymiany szkolnej w Wielkiej Brytanii, nazywała się "Guys n Dolls" i były zdaje się tam też dzieła innych twórców. Pamiętam, że (pomijając ogromne wrażenie) pomyślałam sobie wtedy, jak bardzo ten człowiek musi być skomplikowany i że jego prace są w pociągający sposób zdegenerowane. Jeśli inspiruje się Bellemrem, to już wiem dlaczego...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci!
UsuńŻałuję, że w Polsce twórczość Bellmera jest tak mało znana. Jakiś czas temu ukazała się świetna książka "Gry Lalki. Hans Bellmer, Katowice 1902 – Paryż 1975", ale bardzo trudno ją było zdobyć. Ostatnio parę egzemplarzy pojawiło się na "Allegro" w cenie od 100 zł w górę.