piątek, 22 lutego 2013

Na początku były lalki

Trochę przesadziłam;) Na początku był chaos, z którego według chińskich mitów uformowało się nielichych rozmiarów jajo, a zeń wyłonił się niejaki Pangu.
Był ci z niego chłop na schwał - z pomocą ogromniastego topora oddzielił czystą, jasną część chaosu (Yang) od mętnej i ciemnej (Yin), dając początek niebu i ziemi. Po czym przez, bagatela, 18 tysięcy lat uwijał się jak w ukropie, żeby nie dopuścić do ich ponownego połączenia. Kiedy uznał, że zrealizował dziejową misję, umarł z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, a jego ciało uległo niezwykle pożytecznej metamorfozie:
oddech stał się wiatrem i obłokami,
głos - gromem,
prawe oko - księżycem, a lewe - słońcem,
cztery kończyny - czterema stronami świata,
pięć części ciała - pięcioma świętymi górami,
krew - rzekami,
żyły i tętnice - drogami,
ciało - ziemią uprawną,
włosy na ciele - trawą i drzewami,
czupryna i wąsy - gwiazdozbiorami,
zęby i kości - złotem i kamieniami,
szpik kostny - perłami i nefrytem,
pot - deszczem i rosą.
Uff, aż się zasapałam... No dobrze, powiecie, a skąd się wzięli ludzie? Nie było ich w tej wyliczance!
Ba, bo i chwalić się nie ma czym - ponoć w ludzi przekształciły się pasożyty, żyjące na ciele Pangu...

Nie podoba się wam taka wersja wydarzeń? Nie czujecie się komfortowo w roli dalekiego potomka wszy, pchły czy innego świerzbowca? Na szczęście Chińczycy mieli ten sam problem, więc powstała alternatywna koncepcja:)

Znacie tę parę?



To bogini Nüwa i jej brat-małżonek, Fuxi. Kiedy za przyczyną Pangu powstała ziemia, Nüwa uznała, że świat to za mało. Oprócz kwiatuszków, grzybków, rybek, ptaszków i pszczółek przydałyby się jakieś istoty w miarę rozumne. Jako oszczędna niewiasta, wykorzystała tani, powszechnie dostępny surowiec - glinę. Ulepiła z niej (na swoje podobieństwo)... już się domyślacie, co? Oczywiście - LALECZKĘ! 
Laleczka postawiona na ziemi od razu zaczęła niecierpliwie przebierać maleńkimi nóżkami, którymi roztropna bogini zastąpiła niepraktyczny wężowy ogon. Zadowolona z prototypu Nüwa z zapałem kontynuowała pracę. Kiedy od żmudnego lepienia ścierpły jej palce, przeszła na produkcję seryjną - zanurzała sznurek w dzbanie z gliną, wyciągała i potrząsała, rozpryskując dokoła niekształtne miękkie grudki. Chińczycy wierzą, że od własnoręcznie ulepionych przez boginię "limitek" pochodzą szlachetnie urodzeni i bogaci, a pozostałe laleczki to przodkowie biedaków.
W końcu Nüwa doszła do wniosku, że ludzie powinni sobie radzić sami, więc nauczyła ich pewnej bardzo przyjemnej czynności, zapewniającej utrzymanie populacji na mniej więcej stałym poziomie. Trzeba przyznać, że w Chinach jej nauki trafiły na wyjątkowo podatny grunt;)

Tak sobie teraz pomyślałam... Czy zastanawialiście się czasem, co robią wasze lalki, kiedy już smacznie śpicie?

1 komentarz:

  1. Nie wiem, co będzie robił mój lalek, ale wolałabym, żeby moje konie jak skończą już biegać po całym domu, ustawiały się na półkach, (tam gdzie powinny stać), a nie tam, gdzie ja je zostawiłam ;)
    Pozdrawiam gorąco bratnią duszę. Żółw się Rusza! ;)

    OdpowiedzUsuń