wtorek, 23 kwietnia 2013

Creepy doll

My Buddy, My Buddy, Wherever I go, he goes. 
My Buddy, My Buddy, I’ll teach him everything that I know.
My Buddy and me, Like to climb up a tree. 
My buddy and me, We're the best friends that could be.
My Buddy, My Buddy, My Buddy and Me!

Tak brzmiała piosenka, towarzysząca w latach 80-tych ubiegłego wieku reklamie lalek z serii My Buddy (Mój Kumpel), produkowanych wówczas przez Hasbro. Zobaczcie:



Duży, dwudziestocalowy Buddy był lalkiem przeznaczonym dla małych chłopców. Miał sympatyczną, ozdobioną piegami buzię, na gumowej głowie z wszytymi włoskami nosił czapeczkę z daszkiem, a na wypchanym ciałku - kombinezon z logo na piersi, bluzę z długim rękawem i buciki. Cały strój można było zdjąć. W 1990 r. produkcję przejęła firma Playskool, która ze względów oszczędnościowych zintegrowała ubranko i buciki z ciałem lalki, wywołując wielkie niezadowolenie dzieci i rodziców.

Źródło: http://here-to-maternity.blogspot.com/

Miły chłopczyk, prawda? A przecież to właśnie on jest głównym podejrzanym o to, że stał się pierwowzorem postaci, która napędziła strachu wielu dzieciakom i niejednemu dorosłemu. Mowa oczywiście o laleczce Chucky. (Chucky'ego chyba nikomu nie muszę przedstawiać - mogę najwyżej odesłać do bloga Elianki, która przeżyła chwile grozy z powodu jego klątwy.)

W kręgu podejrzeń jest jednak jeszcze jeden lalek, bardziej leciwy, za to interaktywny - That Kid firmy Hasbro z 1967 r. O cal wyższy od Kumpla, rudowłosy i piegowaty, ubrany w pasiastą bluzę, dżinsy, tenisówki i czapkę z daszkiem, ukazywał w uśmieszku siekacze, a w tylnej kieszeni spodenek chował procę. Gdy usiłowaliście mu ją zabrać, straszył: You better put that back or the monster will get you! Na próbę przytulenia reagował opryskliwym: Put me down...you're funny looking! Podnosząc jego lewą rękę, mogliście usłyszeć: Hey, that's my pitching arm! A kiedy chcieliście go posadzić, pytał: Can't I come along? Jednym słowem, przyjemniaczek... 

Źródło: http://orangetentdress.blogspot.com/

Osobiście stawiam właśnie na niego, ale prawdę znają tylko Don Mancini ( scenarzysta, twórca postaci Chucky'ego) oraz Kevin Yagher (projektant i wykonawca upiornej lalki).

Nie są to jedyne lalki wplątane w tę historię. Jak pewnie pamiętacie, w Chucky'ego wciela się dusza seryjnego mordercy, gdy ten po postrzeleniu przez policyjnego detektywa kona w sklepie z zabawkami. Jeden z takich sklepów tuż przed powstaniem filmu stał się miejscem dramatycznych wydarzeń - rozbestwiony chuligan zabił klienta, po czym sam zginął z rąk policjantów. Zamordowany mężczyzna stał w kolejce po lalkę z niezwykle popularnej w owym czasie serii Cabbage Patch Kids... 

Na dobranoc wszystkim kolekcjonerom dedykuję balladę Jonathana Coultona pt. Creepy Doll. Miłych snów:))

niedziela, 21 kwietnia 2013

Lalka z twarzą człowieka

Pisałam już o projektach lalek inspirowanych dziełami artystów, dziś pokażę wam, co się dzieje, kiedy to lalka staje się dla nich natchnieniem.


Świat jak gdyby rozbity na dwoje
Za witryny niebieskim szkłem

Cicho płacze manekin bez płci
Lalka z twarzą człowieka

Prosi w samotne noce
Prosi niebo o jedno:
Żeby ogień pierwotnej iskry
Rozgorzał w jej sercu

Żeby było słodko
Żeby było boleśnie
Żeby się potem kajać
Tak płacze manekin bez płci
Lalka z twarzą człowieka

Stanie się wiecznym tułaczem
Zacznie czekać, żeby żar nadziei zgasł
Żeby jedną szklaną niewolę
Rozmienić na tysiąc innych

A na razie skuty ciszą
Za witryny niebieskim szkłem
Cicho płacze manekin bez płci
Lalka z twarzą człowieka


Słuchaliście utworu petersburskiej grupy rockowej Piknik pt. Lalka z twarzą człowieka z albumu Teatr Absurdu. Czytaliście (albo i nie) tłumaczenie tekstu made by me.
A to, co oglądaliście, powstało w wyobraźni Baszkira z Ufy, Witalija Muhametzjanowa (zwanego Muchą) - rysownika, twórcy komiksów, filmów animowanych i klipów, muzyka i producenta w jednym.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Niedzielny meet w Krakowie

Chcecie wiedzieć, jak się NIE fotografuje lalek? Popatrzcie na zdjęcia poniżej.
(Żartowałam. Tak naprawdę to wysublimowany twórczy nieład - przecież każdy wie, że symetria jest wrogiem artysty.)





















































Sprawcami tego bałaganu byliśmy my: Kate, borze, Grażka, Dollby, VMarcin i niżej podpisana. No i oczywiście lalki płci obojga.

Tak wyglądało nasze lalkowanie w czeluściach Castor Coffe Clubu, reklamowanych jako "przestrzeń wykreowana dla osób, które potrafią docenić wysmakowane, nieco ascetyczne wnętrze" (Doceniliśmy szczególnie towarzystwo wypchanego brokułu i marchwi w kraciastych majtkach, oraz kondycję kelnera, pokonującego spiralne schodki z chyżością łani.) Rozmowa toczyła się potoczyście - jako współuzależnieni dzieliliśmy się doświadczeniami, rozważaliśmy blaski i cienie życia kolekcjonera. A lalki zostały dokładnie obejrzane, obmacane i powyginane na wszystkie strony. Największą furorę zrobił żywiczny arystokrata, dumny i blady Cyryl, którego z samozaparciem przydźwigała borze. (Tak na marginesie wig Jego Wysokości Cyryla jest dokładnym odzwierciedleniem moich wyobrażeń o czuprynie Schuldiga z Weiß Kreuz - CHCĘ TAKI!)

Niestety, obowiązek wzywał (mój wielorasowiec przebierał w domu łapami, czekając na wyprowadzenie), więc musiałam pożegnać towarzystwo. Co się działo dalej, wiem tylko z relacji na blogach pozostałych uczestników. I lepiej opuśćmy na to kurtynę milczenia...

niedziela, 14 kwietnia 2013

Wiosenne wietrzenie szafy

Uwaga, poniższy post zawiera lokowanie produktu! 

No, z tym wietrzeniem to tylko przenośnia - chłopcy szafy się jeszcze nie dorobili, cały dobytek przechowują w gustownym (aczkolwiek niezbyt funkcjonalnym) pudle w kwiaty.
Doczekali się za to paczki z wiosenną garderobą, która ma sprawić, że znajomi przestaną na ich widok mówić: O, jaka słodka laleczka!
Swoją drogą, cóż za deficyt wyobraźni... Wiem, że statystyczny facet nie zapuszcza włosów do podłogi ani nie chadza w białych galotach obszytych koronką, ale moi z założenia są NIEPRZECIĘTNI!

Tak czy inaczej, zdecydowaliśmy się nieco zmaskulinizować wizerunek, co okazało się niełatwym zadaniem, bo przy moich "zdolnościach" manualnych i chronicznym braku czasu chłopcy mieli do wyboru: stockowy outfit albo strój Adama. Na inną opcję musieliby poczekać aż do lipca. Postanowiliśmy zamówić nowe stroje i tu zaczęły się schody... Spódniczka dla Pullip? Proszę bardzo! Bluza dla Dal? Nie ma sprawy! T-shirt dla Taeyanga? Eee...

Koniec końców poszukiwania zostały uwieńczone sukcesem, czego (mam nadzieję) dowiodą poniższe zdjęcia. Jako fotomodel wystąpi Frederic, którego płeć chyba najczęściej budzi wątpliwości lalkowych ignorantów.

Tym razem dżinsy zamiast fikuśnych pantalonów i bez wątpienia męska klata. (Bez wątpienia,           powiedziałam!)


Zapętlone w Wieczny Węzeł celtyckie serduszko - ukłon w stronę "Lonewolf" i moich umiłowanych romańskich plecionek, przez które pełzam po posadzkach średniowiecznych katedr i obłapiam kolumny;)



Czarny podkoszulek i "Metallica" - to wystarczy...


... żeby się poczuć Władcą Marionetek!


Japońska maska obeshimi z teatru Nō przypomina  o azjatyckim pochodzeniu modela.


A na deser - chiński smok. Zdaniem Terry'ego Pratchetta "prawdziwy smok jest istotą o duchu tak wysublimowanym, że w tym świecie może się zmaterializować jedynie poczęty przez najbardziej kunsztowną wyobraźnię".  Zgadzam się z nim, jak zawsze.


I jeszcze pożegnalny kiss:


Podobało się?

No to pora na reklamę.
Nasze zamówienie zostało błyskawicznie zrealizowane, ubranka starannie wykonano i równie starannie zapakowano - każda rzecz znalazła się w osobnej celofanowej torebeczce. Mała rzecz, a cieszy.


Dostaliśmy też to:


A kto nam to wszystko uszył? 
Agnieszka, której stałymi klientami są na co dzień Barbie, Ken i Monster High. Frederic, Antoine i Ran dołączą do tego grona, bo w związku z planowanym zakupem tabletu chodzą nam po głowie różne dziwne myśli, a Agnieszka to osoba otwarta na propozycje:) 
Gdybyście też chcieli skorzystać z jej usług, piszcie na adres: szafa.lalki@interia.pl

piątek, 12 kwietnia 2013

Blythe versus Blythe

Poznałam losy Blythe. Dowiedziałam się trochę o jej inkarnacjach. Jednak ciekawość dalej nie dawała mi spokoju - czym właściwie różnią się od siebie wcielenia Paskudy?
Wyjątkowo obfitym źródłem informacji okazała się strona rosyjskiego projektu Bla-Bla-Blythe: http://bla-bla-blythe.com/http://bla-bla-blythe.com/
Nb. nie jest to jedyne tego rodzaju przedsięwzięcie rosyjskich kolekcjonerów lalek. Bardzo mi się podoba sposób, w jaki gromadzą i systematyzują wiedzę, a jeszcze bardziej to, że chcą i umieją się nią dzielić w sposób zrozumiały dla nowicjusza.
Ale wróćmy do meritum. Po odkryciu projektu z entuzjazmem rzuciłam się do tłumaczenia - co za szkoda, że nie sprawia  mi to takiej przyjemności, gdy przekładam w celach zarobkowych...

Podane niżej informacje o kolejnych wersjach Blythe oraz ilustrujące je zdjęcia zaczerpnęłam z zasobów Bla-Bla-Blythe. Kilka uzupełnień pochodzi ode mnie.

Wspólne cechy wszystkich Paskud to ogromna głowa, drobne ciałko i oczy, które po pociągnięciu za sznureczek zmieniają kolor i spoglądają w innym kierunku. A różnice?
Blythe doczekała się na razie siedmiu moldów:
- KB (Kenner Blythe) - oryginalny mold Blythe, stworzony w latach 70-tych przez firmę Kenner (a ściślej, przez pracownię projektową Marvin Glass & Associates), bazują na nim pozostałe moldy
- pięć kolejnych moldów firmy Takara:
  BL (Blythe)
  EBL (Excellent Blythe)
  SBL (Superior Blythe)
  RBL (Radiance Blythe)
  FBL  (Fairest Blythe) 
(Neo Blythe musiała już wpaść w samouwielbienie...)
- ADG (Ashton Drake Gallery) - mold firmy ADG, najbardziej zbliżony do pierwowzoru. 




Kenner Blythe
Głowa KB składa się z dwóch połówek połączonych 4 śrubkami. Od góry przykrywa je kopulasta płytka ochronna, a na niej znajduje się miękki skalp z włosami. Części połączono bez użycia kleju - zastosowano go wyłącznie do przymocowania chipów. Uszy mają z tyłu dziurki zabezpieczające okulary przed spadaniem.



Wszystkie KB mają lekko błyszczącą twarz, identyczny makijaż (zielony cień, różowe wargi i policzki) oraz ten sam zestaw chipów. Poza odmiennymi outfitami, kolorem włosów i uczesaniem mogą się różnić:
- strukturą włosów (miękkie lub twarde)
- odcieniem skóry (kremowy lub różowy)
- rozmiarami warg (standardowe lub powiększone)
- kolorem warg (jasnoróżowe lub jaskraworóżowe)
- powiekami (matowe lub błyszczące)
- kolorem płytki pod skalpem (różowa lub biała)
- sygnaturą na plecach (sześć lub siedem linijek):

Blythe TM
Kenner Products
Cincinnati, Ohio
1972 G.M.F.G.I.
Patents Pending
Made in Hong Kong

Blythe TM
Kenner Products
Cincinnati, Ohio
1972 General Mills
Fun Group Inc

Patents Pending
Made in Hong Kong

Blythe
Pierwsza edycja Neo Blythe, w którą na wszelki wypadek nie inwestowano za wiele - ma skromną garderobę, matową twarz i ciało Licca-chan, lalki równie popularnej w Japonii, jak Barbie w Stanach Zjednoczonych, produkowanej przez firmę Takara od 1967 r. Głowa składa się z dwóch części, na które naklejono skalp. U pierwszych sześciu modeli (od BL-0 do BL-5) oczy są tak silnie otwarte, że nie widać powiek.  U kolejnych trzech ten defekt już nie występuje. Boczne chipy umieszczono pod takim kątem, że oczy spoglądają wyjątkowo daleko od patrzącego (szczególnie w przypadku zielonych tęczówek).


Gałki oczne są białe, mają dziurkę w miejscu, gdzie przypada źrenica, a miejsce pod tęczówkę pomalowano czarną farbą. 

Excellent Blythe
Mold EBL pojawił się w 2002 r. Zmieniono również ciało lalki - w nowym zginają się tylko nogi.


Budowa głowy jest zbliżona do wcześniejszego moldu: składa się ona  z dwóch połówek połączonych dwoma śrubkami i przyklejonego na nich skalpu. 

Boczne chipy są położone pod inny kątem, bliżej patrzącego. Gałki oczne mają żółtawy odcień.

Superior Blythe
Lalki z tym moldem produkowano w latach 2003-2008. 

 
Głowa SBL składa się z trzech części: przedniej i  tylnej (połączonych dwoma śrubami) oraz kopułki, do której jest przyklejony skalp.


Boczne chipy są odwrócone pod jeszcze większym kątem niż u KB. Poniżej - porównanie z EBL.

Pierwsze cztery edycje miały wadę, która powodowała, że lalki spoglądały w podłogę. Porównajcie
KB, SBL (Superior Skate Date) i EBL (Skate Date):


Oczodoły SBL należą do najmniejszych, a ich oczy są najbardziej symetryczne. Szarawe gałki oczne nie mają dziurek ani czarnej obwódki.

Radiance Blythe
Produkcję rozpoczęto w 2006 r. 


Głowa składa się z części przedniej i tylnej (skręconych dwoma śrubami) oraz części górnej, która nie jest przyklejona, tylko przykręcona (śrubka z tyłu jest widoczną na zewnątrz, a przednia - ukryta wewnątrz głowy). Pod tymi linkami znajdziecie tutorial pokazujący, jak otworzyć głowę RBL: 1, 2, 3, 4.
RBL ma największe oczodoły i najbardziej asymetryczne oczy. Jedno oko jest umieszczone głębiej, a boczne chipy spoglądają jeszcze dalej od patrzącego niż u KB. Gałki oczne nie mają dziurek ani czarnej otoczki.

Fairest Blythe



Ukazują się od 2009 r.
Pierwsza lalka,  "Bloomy Bloomsbury", miała półmatową twarz, następne całkowicie pozbawiono połysku. Głowa jest zbudowana na tej samej zasadzie, co u RBL, ale ma mniejsze oczodoły i bardziej symetryczne rysy twarzy.
 

Ashton Drake Gallery


Głowa składa się z dwóch części i naklejonego na nie skalpu, przy czym kleju jest tak dużo, że odklejony skalp nie nadaje się zwykle do rerootu. 


Gałki oczne są białe, bez dziurek na źrenicę. Chipy również są z reguły mocno przyklejone i wymiana wymaga wysiłku.  

Paskudy mają swoich wielbicieli i antagonistów. Stały się też inspiracją dla twórców innych lalek, o czym postaram się kiedyś napisać.

sobota, 6 kwietnia 2013

Panna z wielką głową - historia Blythe na skróty

Zakup nowej lalki przez znajomą kolekcjonerkę natchnął mnie do prześledzenia dziejów Paskudy!
Zdjęcia poglądowe pochodzą z oficjalnej strony CWC.

Vintage Blythe
Pierwsza Blythe powstała w 1971 r. na zlecenie firmy Kenner  w pracowni projektowej Marvin Glass & Associates i zawdzięcza swoje istnienie trójce designerów. Twarz lalki zaprojektowała Alison Katzman, zainspirowana twórczością amerykańskiej malarki i ilustratorki, Margaret Keane. Na obrazach tej ostatniej widzimy dzieci o oczach jelonka Bambi – wielkich, pięknych i smutnych.


Mechanizm oczny jest dziełem Roubena Terziana - początkowo miał służyć pieskom-zabawkom, ale Gordon Barlow przekonał pomysłodawcę, że lepiej sprawdzi się u lalek.
Rzekłabym, że prototyp nie powalał na kolana...

W 1972 r. w sprzedaży pojawiły się 4 wersje Blythe z identycznym makijażem i zmieniającymi kolor oczami o zielonych, niebieskich, różowych i pomarańczowych tęczówkach. Różniły się strojem, barwą włosów i fryzurą. W posagu otrzymały 12 fashion packów, wigi i okulary przeciwsłoneczne.
Plotka głosi, że pierwotnie korpus i kończyny lalki miały być proporcjonalne do głowy, lecz "skurczyły się" ze względu na ograniczenia dotyczące wielkości opakowań. Niestety, oszczędności nie wyszły  Blythe (ani producentowi) na dobre - karłowate ciałko nie spodobało się dzieciom i Paskudę produkowano tylko przez rok (1972-73).

W tym samym czasie trafiła do Japonii dzięki zakupieniu licencji przez miejscową firmę Tomy. Lalkę sprzedawano tam pod nazwą Mahou no Hitomi Ai-Ai Chan w specjalnie zaprojektowanych outfitach i pudełkach.  Japońska wersja również nie cieszyła się powodzeniem.

W 1991 r. Kenner, wchłonięta w międzyczasie przez Tonka, została przejęta przez Hasbro, a Tomy w 2006 r. połączyła się z długoletnią rywalką, Takara Co. Dzięki temu losy obu firm ponownie splotły się z losami Blythe.

This is Blythe
Blythe zniknęłaby może w pomroce dziejów, gdyby nie producentka telewizyjna i pasjonatka fotografii, Gina Garan, która w 1997 r. zainteresowała się lalką (podobno ktoś z przyjaciół porównał ją do Pakudy) i postanowiła sprawdzić, czy dobrze się spisze w roli fotomodelki. Zabierała ją ze sobą wszędzie i robiła setki zdjęć. Najlepsze znalazły się albumie pod tytułem This is Blythe, wydanym w 2000 r. przez Chronicle Books. (Kiedy Gina zwróciła się do Hasbro, posiadającej już wtedy prawa do lalki Blythe, z prośbą o zgodę na wykorzystanie jej wizerunku, w firmie nie wiedziano, o jakiej lalce mowa.) Zdjęciami zachwyciła się Junko Wong, prezes Cross World Connections Co., a rezultatem  tego zauroczenia był udział Blythe w bożonarodzeniowej kampanii reklamowej przygotowanej przez CWC dla japońskiej sieci sklepów "Parco". 
I dopiero teraz, po trzydziestu latach, lalka zrobiła w Japonii furorę!

Neo Blythe
Po oszałamiającym sukcesie Blythe kompania CWC i Takara uzyskały od Hasbro licencję na produkcję nowej wersji lalki, Neo Blythe, na terenie Japonii i Korei. 23 czerwca 2001 r. w odpowiedzi na zapotrzebowanie ze strony fanów pojawiła się pierwsza, limitowana edycja "Parco" - 1000 lalek wykupiono w ciągu kilku godzin. Na pamiątkę tego wydarzenia Takara co roku wypuszcza specjalną, jubileuszową Blythe.
Oprócz pełnowymiarowych (28,5 cm) Neo Blythe od 2002 r. powstają jej mierzące 11 cm Petite Blythe, a od 2010 r. -  dwudziestocentymetrowe Middie Blythe.

      

http://www.blythedoll.com

Repro Blythe
W 2004 r. licencję na produkcję Blythe w Ameryce otrzymała firma Ashton Drake Galleries.
W przeciwieństwie do Neo Blythe, wyprodukowane przez nią lalki są replikami oryginalnych produktów Kennera z 1972 roku. Są również tańsze i łatwiej dostępne, ale nabywcy skarżą się na gorszą jakość plastiku, problemy z mechanizmem ocznym i niedbale uszyte ubranka. Niektórzy twierdzą, że w porównaniu do oryginałów Kennera lalki ADG mają zielonkawą cerę i zbyt ostry makijaż. Firma ADG stworzyła 12 edycji Blythe i w 2008 r. zaprzestała produkcji.

Fashionable Pet Sitter
W 2010 r. Hasbro dodało zwierzątkom z serii Littlest Pet Shop opiekunkę w postaci maleńkiej Blythe - powstała linia zabawek pod nazwą Blythe Loves Littlest Pet Shop.

środa, 3 kwietnia 2013

Płacz i zgrzytanie zębów

W mojej niewielkiej kolekcji zdecydowanie uprzywilejowaną pozycję zajmują koreańscy chłopcy, a wśród nich Antoś - Taeyang Timulus. I zgodnie z prawami Murphy'ego to właśnie jego musiało spotkać nieszczęście!
Stało się to, o ironio, podczas zmiany skarpetek - miękkich, elastycznych, nawet trochę za obszernych na Antosiowe nogi. W zdjętej skarpetce została stopa, ułamana u nasady sztyftu, który łączy ją z łydką. A sam sztyft utkwił w łydce, beznadziejnie i na dobre. Przypuszczam, że nikomu z was nie muszę tłumaczyć, co w tym momencie poczułam...
Wyjaśnię od razu, że nigdy nie zamierzałam przesadzać Antosia na obitsu, lubię jego stockowe ciałko, bo jest masywniejsze, bardziej męskie i, jak na złość, ma o wiele ładniejsze stopy - duże, ze starannie wymodelowanymi palcami i paznokciami. W związku z tym zostaje mi tylko jedno wyjście - wymiana nogi od kolana w dół, o ile uda się znaleźć "część zamienną", co nie jest takie łatwe.

Na razie lalek skorzystał z pomocy zaprzyjaźnionego jubilera, dzięki któremu stopa jakoś trzyma się reszty ciała, ale chory musi prowadzić tzw. oszczędzający tryb życia.


Jak widzicie, na pocieszenie dostał nowe dżinsy i koszulkę.


Nie wydaje wam się, że Taeyang i tygrys doskonale do siebie pasują?


Tyger! Tyger! burning bright
In the forests of the night
What immortal hand or eye
Could frame thy fearful symmetry?

In what distant deeps or skies
Burnt the fire of thine eyes?
On what wings dare he aspire
What the hand dare seize the fire?

And what shoulder, & what art,
Could twist the sinews of thy heart?
And when the heart began to beat,
What dread hand? & what dread feet?

What the hammer? what the chain?
In what furnace was thy brain?
What the anvil? what dread grasp
Dare its deadly terrors clasp?

When the strars threw down their spears,
And water'd heaven with their tears,
Did he smile his work to see?
Did he who made Lamb make thee?

Tyger! Tyger! burning bright
In the forests of the night
What immortal hand or eye
Dare frame thy fearful symmetry? 


Wybaczcie, nie wytrzymałam. Kiedy słyszę "tygrys", od razu przychodzi mi na myśl William Blake...

Telefon do przyjaciela. Trzeba się z kimś podzielić wrażeniami z feralnego dnia!