niedziela, 14 kwietnia 2013

Wiosenne wietrzenie szafy

Uwaga, poniższy post zawiera lokowanie produktu! 

No, z tym wietrzeniem to tylko przenośnia - chłopcy szafy się jeszcze nie dorobili, cały dobytek przechowują w gustownym (aczkolwiek niezbyt funkcjonalnym) pudle w kwiaty.
Doczekali się za to paczki z wiosenną garderobą, która ma sprawić, że znajomi przestaną na ich widok mówić: O, jaka słodka laleczka!
Swoją drogą, cóż za deficyt wyobraźni... Wiem, że statystyczny facet nie zapuszcza włosów do podłogi ani nie chadza w białych galotach obszytych koronką, ale moi z założenia są NIEPRZECIĘTNI!

Tak czy inaczej, zdecydowaliśmy się nieco zmaskulinizować wizerunek, co okazało się niełatwym zadaniem, bo przy moich "zdolnościach" manualnych i chronicznym braku czasu chłopcy mieli do wyboru: stockowy outfit albo strój Adama. Na inną opcję musieliby poczekać aż do lipca. Postanowiliśmy zamówić nowe stroje i tu zaczęły się schody... Spódniczka dla Pullip? Proszę bardzo! Bluza dla Dal? Nie ma sprawy! T-shirt dla Taeyanga? Eee...

Koniec końców poszukiwania zostały uwieńczone sukcesem, czego (mam nadzieję) dowiodą poniższe zdjęcia. Jako fotomodel wystąpi Frederic, którego płeć chyba najczęściej budzi wątpliwości lalkowych ignorantów.

Tym razem dżinsy zamiast fikuśnych pantalonów i bez wątpienia męska klata. (Bez wątpienia,           powiedziałam!)


Zapętlone w Wieczny Węzeł celtyckie serduszko - ukłon w stronę "Lonewolf" i moich umiłowanych romańskich plecionek, przez które pełzam po posadzkach średniowiecznych katedr i obłapiam kolumny;)



Czarny podkoszulek i "Metallica" - to wystarczy...


... żeby się poczuć Władcą Marionetek!


Japońska maska obeshimi z teatru Nō przypomina  o azjatyckim pochodzeniu modela.


A na deser - chiński smok. Zdaniem Terry'ego Pratchetta "prawdziwy smok jest istotą o duchu tak wysublimowanym, że w tym świecie może się zmaterializować jedynie poczęty przez najbardziej kunsztowną wyobraźnię".  Zgadzam się z nim, jak zawsze.


I jeszcze pożegnalny kiss:


Podobało się?

No to pora na reklamę.
Nasze zamówienie zostało błyskawicznie zrealizowane, ubranka starannie wykonano i równie starannie zapakowano - każda rzecz znalazła się w osobnej celofanowej torebeczce. Mała rzecz, a cieszy.


Dostaliśmy też to:


A kto nam to wszystko uszył? 
Agnieszka, której stałymi klientami są na co dzień Barbie, Ken i Monster High. Frederic, Antoine i Ran dołączą do tego grona, bo w związku z planowanym zakupem tabletu chodzą nam po głowie różne dziwne myśli, a Agnieszka to osoba otwarta na propozycje:) 
Gdybyście też chcieli skorzystać z jej usług, piszcie na adres: szafa.lalki@interia.pl

3 komentarze:

  1. Super! Zapiszę sobie adres na tłustsze lata bo koszulki wyglądają porządnie. Fajnie, że chłopcy mają więcej ciuchów. Mogę spytać skąd bierzesz buty dla Jake'a?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jake na razie nie ma butów - mam z nim ten sam problem, co z Taeyangami, bo Kenowe buty nie pasują:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za ten wpis! Ja ostatnio zaczęłam żałować, że nie kupiłam Pullipa, bo wystarczy je w jakąś szmatkę ubrać i już mają sukienkę jak z żurnala ;) a ten mój chłopak cały czas w tym samym biega i aż wstyd mu robić zdjęcia. Zaraz piszę maila do tej Pani, bo o ile koszulkę jakoś sklecę, to uszycie spodni to dla mnie gorzej niż czarna magia.

    OdpowiedzUsuń