wtorek, 19 lutego 2013

Lalki z zespołem Downa

Wykopalisko sprzed blisko pięciu lat w pośpiesznym przekładzie dokonanym późną nocą:

Szereg amerykańskich firm zajmuje się sprzedażą lalek, przypominających powierzchownością dzieci z różnymi chorobami, np. z zespołem Downa. Te ostatnie odznaczają się maleńkimi, przylegającymi do głowy uszami, krótkimi palcami, lekko wysuniętym językiem i oczami w kształcie migdałów. Ponadto na ich piersiach można zauważyć "ślad" po interwencji chirurgicznej, ponieważ mniej więcej połowa dzieci z zaburzeniami chromosomowymi rodzi się z wadami serca, pisze "Daily Telegraph".
Donna Moore, wykładowca z Karoliny Południowej, USA, specjalizująca się w kształceniu inwalidów, otworzyła własna firmę produkującą podobne lalki już 12 lat temu, teraz jej lalki są sprzedawane po 90 £. Stwierdziła, że "dzieci z zespołem Downa nie miały się z czym identyfikować". Widziały, że lalki wyglądają inaczej niż one. Widzą, że lalki się od nich różnią, i, jak wszystkie dzieci, chcą się do czegoś porównać.
Wielu rodziców powitało z radością pojawienie się takiej alternatywy dla lalek Barbie, wywołujących u dzieci kompleks niższości. Jednak inni odebrali ten projekt wyłącznie jako przykład przesadnej politycznej poprawności albo bezwstydnego dążenia do zysku.
Oprócz tego niektórzy rodzice uważają, że takie lalki mogą posłużyć jako dodatkowy powód do wyśmiewania chorych dzieci przez zdrowe. Tak czy inaczej, w Wielkiej Brytanii lalki z fizycznymi ułomnościami stały się bardzo popularne. Na przykład jedna z brytyjskich firm produkuje lalki na wózkach inwalidzkich, z aparatami słuchowymi i psami-przewodnikami.
Tak więc zarówno demonstrujące fizyczną doskonałość Barbie, jak i lalki, przedstawiające inwalidów, wywołują w wielu krajach poważne zastrzeżenia, a jeśli mowa o Barbie, to w niektórych państwach zostały zakazane, jako wywierające zły wpływ na dzieci. Nie tak dawno sprzedaży Barbie zakazano w Iranie i Arabii Saudyjskiej.
Źródło: http://www.vokrugsveta.ru/news/4338/

Ciekawa jestem, jakie jest Wasze zdanie na ten temat...
Jeśli chodzi o moją opinię, to pewnie jestem wredna, ale brzydko mi pachnie cena lalek Donny Moore. (Doceniam fakt, że jest prekursorką, ale już w 2009 r. hiszpańska fabryka Superjuguete zaczęła produkować podobne zabawki, które sprzedawano po 25 €, z czego 3 € otrzymywała fundacja wspierająca chore dzieci.) Jeśli lalka z założenia ma cieszyć dzieci z zespołem Downa i pomagać im w rozwoju, to cena powinna być dostosowana do możliwości finansowych statystycznego rodzica takiego malucha. A te z reguły są ograniczone, bo rehabilitacja słono kosztuje...
Oczywiście, można kupić lalkę zdrowemu dziecku, aby oswoić je z fizyczną odmiennością chorych równieśników. Ale czy plastikowa kukiełka przygotuje je na kontakt z żywym człowiekiem? Watpię.


4 komentarze:

  1. Nie wiem. Jeśli faktycznie dzieci z zespołem Downa potrzebują takich lalek, to oczywiście zielone światło.
    Troszkę mi to właśnie przesadzoną PC pachnie, ale nie jestem w stanie powiedzieć, czy to moje przeczulenie i po prostu nie dorosłam do nich. Blizna IMO jest przesadą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tak sobie myślę, że skoro te lalki stały się bardzo popularne, to faktycznie był na nie popyt. Ciężko mi się wypowiadać o potrzebach dzieci, a już w szczególności o potrzebach dzieci specjalnej troski, ale chyba dzieci lubią mieć "little me"... choć jak zobaczyłam zdjęcie tej lalki " z zespołem downa" to różniła się od zwykłego bobasa tylko wysuniętym językiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje zdanie znajdziecie w zaktualizowanym poście - pisałam po północy i dopiero rano byłam w stanie przemyśleć sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Elianko, w rosyjskim medycznym sklepie internetowym można zamówić dwie wersje lalki - z języczkiem wysuniętym lub schowanym. Podobno pomaga to nauczyć dziecko zamykać buzię:/ A sama lalka kosztuje w przeliczeniu ok. 200 zł...

    OdpowiedzUsuń