sobota, 9 stycznia 2016

Blaski i cienie życia Maleństwa

Co robić, kiedy lalka sama pcha ci się w ręce, choć nigdy nie myślałaś ani o takim rozmiarze, ani o tej płci? Dojść do wniosku, że widocznie byłyście sobie przeznaczone i kupić...

Kiedy listonosz dostarczył przesyłkę, Igor prawie spadł z półki, licząc na to, że wreszcie skusiłam się na powabną MiniFee (Ludwig Maximilian, jak zwykle, nawet się nie obudził).


Niestety, wielkość pudełka od razu rozwiała nadzieje chłopaka... Mnie też wydało się ono niedorzecznie małe w porównaniu z "trumienką", w której kiedyś przyjechał Lothar:


Nowa żywiczka miejsca miała aż nadto - oprócz niej zmieścił się cały dobytek, do którego powrócę później. Zacznijmy od Maleństwa. Oto i ono, nieco oszołomione podróżą:


Na razie zdecydowanie woli pokazywać się w czapeczce...


Dlaczego nie lubi być z gołą główką? Otóż maleństwo zostało bardzo skrzywdzone przez jedną z poprzednich właścicielek. Potraktowała je jak Pullipa czy inną dyniogłówkę i przykleiła mu perukę klejem. Obficie, a co sobie miała żałować!
Sprzedająca uczciwie mnie uprzedziła, ale i tak spociłam się z wrażenia przy odklejaniu wiga. Naprzód wydawało mi się, że prędzej uda mi się oderwać głowę od tułowia razem z haczykiem, niż pozbyć nieszczęsnego furka. Potem obawiałam się, że klajster na wieki wieków połączył obie części główki w jedną całość. A na zakończenie pojawiło się pytanie, jak usunąć pozostałości tego paskudztwa, zwłaszcza że rodzaj kleju zaginął w pomroce dziejów.
Poniżej możecie zobaczyć stan po likwidacji największych glutów (w użyciu była woda z mydłem, magiczna gąbka tudzież zmywacz do paznokci). Dalsze działania - w toku:)



Nie utrwaliłam tego, co ukazało się moim oczom pod wigiem, ale jakieś wyobrażenie da wam wygląd peruczki, najwyraźniej przyciętej pi razy drzwi do rozmiaru główki i sfastrygowanej na okrętkę. Widocznie eksperyment się nie powiódł, skoro trzeba było przylepić...


Maleństwo miało jednak i szczęśliwe chwile - musiało być kochane, skoro kolejna właścicielka wyposażyła je w garderobę, jakiej moje siermiężne chłopy nie doczekają się pewnie przez najbliższe kilka lat.
Na zdjęciach - część ruchomości.



W tym momencie pojawia się DYLEMAT... Na widok różu zgrzytam zębami, odkąd kilkuletnia bratanica przechodziła "różową" fazę rozwoju (wyobraźcie sobie pokoik o ścianach w kolorze fuksji, z cyklamenowym fotelem, rządkiem różowych wróżek i syrenek na półce oraz fiołkiem alpejskim na biurku), ale w dobór tych ciuszków ktoś włożył tyle serca, że aż żal się ich pozbywać. Z drugiej strony Maleństwo zostało kupione z myślą o przemianie w łobuziaka płci zdecydowanie męskiej.
I co tu robić???

PS Gdyby ktoś był ciekaw, tak wygląda "firmowy" wizerunek Maleństwa:


9 komentarzy:

  1. Maleństwo urocze bez względu na płeć!!!
    a wyprawka - imponująca - ale jakby co -
    może się przyda innej lalkowej Istotce, więc
    warto gdzieś ją zachować...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię róż :)


    Ciuszki mogą czekać na panienkę, albo też Maleństwu się w dalekiej przyszlości odmieni, i zmieni płeć... Można też je po prostu sprzedać bez większego bólu, komuś na pewno się przydadzą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ponieważ już sama nie wiem, czego się po sobie spodziewać, istnieje możliwość, że kiedyś Maleństwo dorobi się brata/siostry bliźniaka;)Na razie tak czy owak czeka je nowy make up, zmiana koloru włosków i - być może - oczu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo jestem ciekawa, jak ją (jego) wystylizujesz... śliczne jest i będzie to fantastyczna postać! Wig i klej mnie trochę zszokował, dobrze, że udało się oddzielić włosy od głowy. Buziak prześliczny :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie przeszkadzają mi u niej rzęsy - zbyt długie do takiej małej buzi, na dodatek wklejone w pozycji "na baczność";) Traci na tym, bo wygląda, jakby cały czas wytrzeszczała oczka. Ale to akurat najmniejszy problem.

      Usuń
    2. ufff - cieszę się, że nie jestem jedyna w kwestii
      braku zachwytu (delikatnie rzecz ujmując) nad
      długością rzęs - myślę, że krótsze będą fajne :)

      Usuń
  5. Chłopcy będą niańczyć? Hehehehe, toż to jak pokuta za ciężkie grzechy :)
    Różowej kluchy, oczywiście, się nie spodziewałam, no bo przecież chłopy all the way i jeszcze dalej. Świetnie, że ma tyle garderoby. Słodka ona czy też nie, ale jest w co kluchę ubrać. Nie będzie latać na golasa i bez butów, a to ważne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej znalazłam maluszka :) ostrzyłam sobie ząbki na krasnoludka, ostrzyłam :) ….. i mi umkną, ale jak widzę trafiła w dobre ręce :) Kluska fajna bez dwóch zdań, gratuluję :) Zapraszam do siebie w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to ten krasnal Ci umknął, to ominęło Cię też trochę komplikacji, o których napisałam w kolejnym poście.
      Bloga na pewno będę odwiedzać, bo już widzę, że zacne miejsce:)Pozdrawiam!

      Usuń