Nasz długoletni czworonożny przyjaciel, który odszedł już za Tęczowy Most, miał w żyłach domieszkę błękitnej krwi - zdaniem znawców bardzo przypominał owczarka portugalskiego. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu zaliczał się do psiej arystokracji, bo nic nam nie wiadomo o jego przeszłości - w wieku szczenięcym został znaleziony na stacji kolejowej i przyniesiony do domu w torbie na zakupy. Jedno jest pewne: mógł się poszczycić sierścią godną nie tylko owczarka, ale i samej owcy. Zadanie troszczenia się o to bujne, czarne runo przypadło w udziale mnie. Oprócz czesania do moich obowiązków należały doroczne wiosenne postrzyżyny, które zajmowały trzy do czterech dni i zawsze były opłacone dorodnymi bąblami na palcu wskazującym i kciuku. Do dziś podziwiam własne samozaparcie i cierpliwość psa. BTW, nasz obecny sierściuch ma krótką, gładką sierść. Wbija się we wszystko, a jej usunięcie graniczy z cudem.
A co to ma wspólnego z lalkami? Niestety, ma. Z jednym lalkiem, którego ostatnio serwuję wam do znudzenia.
Bijou, bo oczywiście o nim mowa, został obdarzony długim wigiem w stylu Sweet Lolita - góra peruki jest grzeczna i gładka, a niżej zaczyna się dzikie szaleństwo, określane zwykle w harlequinach jako "burza loków".
Dokładne oględziny pokazały, że tę blond obfitość okiełznano przymocowaną do skalpu nicią w kolorze włosków. Niestety, nitka dała za wygraną.
Natomiast badanie organoleptyczne ujawniło dziwny zapach, z jakim nie spotkałam się u żadnego z pozostałych chłopaków. Mój wybredny niuch zakwalifikował go do kategorii niemiłych, więc pozostało mi tylko jedno - umycie włosków.
Woniejący chochlik został niezwłocznie odarty z odzieży (tudzież godności osobistej) i zaniesiony do łazienki. Z pomocą gorącej wody, szamponu Nivea i odżywki udało mi się zmienić zadowolonego z siebie chochoła w nieszczęśliwego zmokłego kurczaka.
A co to ma wspólnego z lalkami? Niestety, ma. Z jednym lalkiem, którego ostatnio serwuję wam do znudzenia.
Bijou, bo oczywiście o nim mowa, został obdarzony długim wigiem w stylu Sweet Lolita - góra peruki jest grzeczna i gładka, a niżej zaczyna się dzikie szaleństwo, określane zwykle w harlequinach jako "burza loków".
Dokładne oględziny pokazały, że tę blond obfitość okiełznano przymocowaną do skalpu nicią w kolorze włosków. Niestety, nitka dała za wygraną.
Natomiast badanie organoleptyczne ujawniło dziwny zapach, z jakim nie spotkałam się u żadnego z pozostałych chłopaków. Mój wybredny niuch zakwalifikował go do kategorii niemiłych, więc pozostało mi tylko jedno - umycie włosków.
Woniejący chochlik został niezwłocznie odarty z odzieży (tudzież godności osobistej) i zaniesiony do łazienki. Z pomocą gorącej wody, szamponu Nivea i odżywki udało mi się zmienić zadowolonego z siebie chochoła w nieszczęśliwego zmokłego kurczaka.
Oto z czym przyszło mi się zmierzyć:
I co uzyskałam w efekcie:
Hm, jedno jest pewne: włosów ci u niego dostatek...
To to chochelstwo mi na dziewojkę wygląda! Ni to chłoięcie ;pp
OdpowiedzUsuńMnie też, mnie też! To kobitka udająca faceta! W kieckę ją (go?)!
OdpowiedzUsuńLoczki, loczki :D
OdpowiedzUsuńBijou nie przejmuj się, oni Ci zazdroszczą :P
Capricorn, Bijou jest zaimpregnowany na krytykę - to prawdziwy celebryta: nieważne, co o nim piszą, byle pisali:))
OdpowiedzUsuń