Chcecie wiedzieć, jak się NIE fotografuje lalek? Popatrzcie na zdjęcia poniżej.
(Żartowałam. Tak naprawdę to wysublimowany twórczy nieład - przecież każdy wie, że symetria jest wrogiem artysty.)
Sprawcami tego bałaganu byliśmy my: Kate, borze, Grażka, Dollby, VMarcin i niżej podpisana. No i oczywiście lalki płci obojga.
Tak wyglądało nasze lalkowanie w czeluściach Castor Coffe Clubu, reklamowanych jako "przestrzeń wykreowana dla osób, które potrafią docenić wysmakowane, nieco ascetyczne wnętrze" (Doceniliśmy szczególnie towarzystwo wypchanego brokułu i marchwi w kraciastych majtkach, oraz kondycję kelnera, pokonującego spiralne schodki z chyżością łani.) Rozmowa toczyła się potoczyście - jako współuzależnieni dzieliliśmy się doświadczeniami, rozważaliśmy blaski i cienie życia kolekcjonera. A lalki zostały dokładnie obejrzane, obmacane i powyginane na wszystkie strony. Największą furorę zrobił żywiczny arystokrata, dumny i blady Cyryl, którego z samozaparciem przydźwigała borze. (Tak na marginesie wig Jego Wysokości Cyryla jest dokładnym odzwierciedleniem moich wyobrażeń o czuprynie Schuldiga z Weiß Kreuz - CHCĘ TAKI!)
Niestety, obowiązek wzywał (mój wielorasowiec przebierał w domu łapami, czekając na wyprowadzenie), więc musiałam pożegnać towarzystwo. Co się działo dalej, wiem tylko z relacji na blogach pozostałych uczestników. I lepiej opuśćmy na to kurtynę milczenia...
(Żartowałam. Tak naprawdę to wysublimowany twórczy nieład - przecież każdy wie, że symetria jest wrogiem artysty.)
Sprawcami tego bałaganu byliśmy my: Kate, borze, Grażka, Dollby, VMarcin i niżej podpisana. No i oczywiście lalki płci obojga.
Tak wyglądało nasze lalkowanie w czeluściach Castor Coffe Clubu, reklamowanych jako "przestrzeń wykreowana dla osób, które potrafią docenić wysmakowane, nieco ascetyczne wnętrze" (Doceniliśmy szczególnie towarzystwo wypchanego brokułu i marchwi w kraciastych majtkach, oraz kondycję kelnera, pokonującego spiralne schodki z chyżością łani.) Rozmowa toczyła się potoczyście - jako współuzależnieni dzieliliśmy się doświadczeniami, rozważaliśmy blaski i cienie życia kolekcjonera. A lalki zostały dokładnie obejrzane, obmacane i powyginane na wszystkie strony. Największą furorę zrobił żywiczny arystokrata, dumny i blady Cyryl, którego z samozaparciem przydźwigała borze. (Tak na marginesie wig Jego Wysokości Cyryla jest dokładnym odzwierciedleniem moich wyobrażeń o czuprynie Schuldiga z Weiß Kreuz - CHCĘ TAKI!)
Niestety, obowiązek wzywał (mój wielorasowiec przebierał w domu łapami, czekając na wyprowadzenie), więc musiałam pożegnać towarzystwo. Co się działo dalej, wiem tylko z relacji na blogach pozostałych uczestników. I lepiej opuśćmy na to kurtynę milczenia...
Cyryl po tych słowach urosl z 5cm, i nie przetłumaczysz że będzie jeszcze cięższy, dalej obrasta w piórka...
OdpowiedzUsuńSkoro wig ma być spełnieniem wyobrażeń, to tak na przyszłość, łap link, to dokładnie ten: http://www.ebay.com/itm/8-9-1-3-BJD-SD-long-curly-wig-Dollfie-Golden-Brown-/121011533459?pt=US_Dolls_Bears_Toys&hash=item1c2cd97693#ht_2412wt_1018
I mam nadzieję, że następnym razem zostaniesz trochę dłużej :)
Twoje zdjęcia oddają całą magię spotkania! A Cyryl został niekwestionowanym królem! Jego wielkość przyćmiła inne lalki ;)
OdpowiedzUsuńPóźniej było równie przyjemnie, szkoda, że tak szybko musiałaś uciekać!
Ja też żałuję, że nie umówiłam się wcześniej z naszą "psią nianią":(
OdpowiedzUsuńStwierdzam, że to świetne uczucie, kiedy się człowiek przekona, że inni lalkowi maniacy istnieją nie tylko wirtualnie:))