sobota, 19 kwietnia 2014

Wesołych Świąt!

W przerwie między mieszaniem żuru i siekaniem sałatki dopadam na chwilkę lapka, żeby w imieniu własnym i całej lalkowej kompanii życzyć Wam:
radości

zdrowia

słoneczka - takiego w sam raz do zdjęć




kosza smakołyków (jak ktoś woli, pełnej lodówki)

duużo pieniążków na nowe lalki;)

niedziela, 13 kwietnia 2014

Pokraki dwie

Znajomi otrząsnęli się ze snu zimowego i zaczęli wypełzać z gawry, więc i ja postanowiłam wyleźć. A jak już wyłazić, to najlepiej w plener, z aparatem i wolontariuszem do noszenia żywic. Tragarz dopisał, ale słońce pokazało figę, więc ambitne plany spaliły na panewce. Skończyło się na koedukacyjnych plotkach przy kawie i kilku zdjęciach pstrykniętych bez wiary w sukces na balkonie.
Po raz kolejny przekonałam się, że Lothar i Igor nie wykazują minimalnej woli współpracy - wierzgają jak wielbłąd, zginają kolana i łokcie w odwrotną stronę, a postawieni na baczność biją pokłony. Niby mogę się pocieszać, że to wina za mocno naciągniętych gumek, ale jak wytłumaczyć fakt, że w rękach Zgredki Lothar bez sprzeciwu przybrał pozę tancerki go-go?

(Wio)senne zwisanie z ławki...

Pojawia się właściciel przywłaszczyciel balkonu.

























Chłopcy wreszcie złapali równowagę i wypatrują 
niezidentyfikowanych gruchających obiektów latających...

... ale nie sami.

























- Zda mi się, że go widzę.

























- Gdzie?!

























- Przed duszy mojej oczyma.

- Więcej jest rzeczy w niebie i na ziemi,
niż się wydaje naszym filozofom...

...

Korzystając z okazji chwalimy się zakupami:)

Tymczasem asystent reżysera bacznie obserwuje wydarzenia...

 ... i wkracza do akcji!

Oops!

























PS. Uprzedzając ewentualne pytania: nie, nie jestem sadystką, nie oskubałam psu ogona - to efekt nadprodukcji męskich hormonów.